Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Sto lat ja i takie tam. 32 lata minęły.
Wstałam nie bez trudu, ale jednak wstałam. Zjadłam śniadanie i pojechałam do pracy. Plan na pracę był taki, że przez około tydzień szkolę się jako magazynier [jestem liderem], żeby sobie przypomnieć wszystkie podstawy mojej pracy. W pełni to zaakceptowałam, bo faktem jest, że długo mnie w pracy nie było i pewne rzeczy się zmieniły, a pewne uleciały z pamięci. To wszystko zaowocowało tym, że w samej pracy zrobiłam 10km pieszo. Naprawdę było co robić. To mi też pokazało, że jak w końcu zacznę przestrzegać dietę to szybko zrzucę nadmiarowe kilogramy. Muszę tylko wziąć się w garść z jedzeniem, bo rozjechałam się strasznie.
Po powrocie do domu poszłam po kebaba i czekoladę. Kebab okazał się mocno średni co tylko obniżyło mój nastrój. Czekolada za to dobra jak zawsze, ale nie dopisuje mi apetyt w ogóle. Normalnie zjadam taką czekoladę na strzała, a z tą się męczę pół dnia. A smutek mój niezmierzony wynika z tego, że mój brat zapomniał o moich urodzinach. I nie chce mi się nawet tego komentować.
Nie zrobiłam dzisiaj nic produktywnego. Mieszkanie zarasta brudem, ale mnie męczy jeszcze przeziębienie, więc nie mam siły ani ochoty na jego odgruzowanie. Mam w planach zrobić w weekend porządne porządki.
Rozliczałam swojego PITa i ku mojej radości będę miała około 1400 zł zwrotu. Bardzo mnie to ucieszyło, bo jak wiadomo kasa potrzebna na gwałt. Niestety nie dostałam pracy, w której byłam wczoraj na rozmowie, dzisiaj dostałam oficjalne potwierdzenie tego faktu. W KFC również nie dostałam pracy, ponieważ szukają kogoś na cały etat, a nie na weekendy. Nie układa się totalnie szukanie pracy weekendowej, ale nie tracę nadziei. Dobry jest fakt, że chociaż na taxi mam powrót to z głodu nie umrę.
Wylewa się ze mnie żal i gorycz dlatego na tym zakończę ten wpis, bo to nie jest dzień na takie uczucia. Powinnam się cieszyć i świętować. Taki chuj.
Przynajmniej czekolada dobra.
Do jutra.